Dawno nie robiłam poduszek, a przecież tak je uwielbiam. Po nieudanych próbach z transferem, przymierzyłam się do malowania na tkaninie. Kupiłam farbki w Empiku (podstawowe kolory), szukałam grafik na szablon i materiału na poduszkę. Nie chciało mi się kombinować beżowej farbki, więc padło na białą. Beżową lendę kupiłam okazyjnie w Ikea w dziale wyprzedażowym. Lubię tam zaglądać, zawsze wytargam jakiś woreczek na robótki, materiał, pudełko. Ostatnio za połowę ceny znalazłam na wyprzedaży pled Ursula - marzyłam o nim, od kiedy pojawił się w ofercie - tylko cena prawie 100 zł studziła moje zapędy... Teraz nie wyobrażam sobie wieczorów bez tego kocyka :)
Poducha 50 na 50 cm wyszła taka:
i tak się tworzyła:
Wydrukowałam ornament znaleziony w sieci, permanentnym pisakiem odwzorowałam zmodyfikowany wzór na przezroczystej okładce do bindowania (chciałam uzyskać szablon wielokrotnego użytku), wycięłam skalpelem i nożykiem... nie wyszło ładnie, więc namalowałam wzór jeszcze raz i wycięłam małymi nożyczkami - lepiej jest, jeżeli wzór nie ma zamkniętych powierzchni.
Przykleiłam szablon do materiału taśmą papierową i gąbkowym pędzelkiem nanosiłam białą farbę do tkanin, dociskając szablon w miejscach pracy, ale i tak nie ustrzegłam się nacieków pod wzór. Jak farba wyschła, prasowałam materiał po lewej stronie przez 5 minut zgodnie z instrukcją z farbek.
Potem uszyłam poszewkę i wkład do poduszki o wymiarach 55 na 55 cm. Poszewka jest zamykana na zamek o dł. 35 cm, w mojej pasmanterii wyszły dłuższe beżowe zamki :)
Z "Niezbędnika pani domu":
Klej na szybach pozostały po taśmie klejącej można usunąć za pomocą zmywacza do paznokci.
Sprawdzałam, że działa to też na klej po naklejkach na nowych sprzętach :)